Czy można jednocześnie zachorować na grypę i na COVID-19? Już Jesienią specjaliści ostrzegali, że istnieje prawdopodobieństwo jednoczesnego zarażenia się wirusem grypy i SARS-CoV-2. Mimo to większości wydawało się to nierealne. Dziś już wiadomo, że zjawisko zwane fluroną rzeczywiście jest możliwe. Jakie objawy daje koinfekcja dwóch wirusów i jakie mogą być skutki podwójnej infekcji? Jak się bronić przed fluroną?
Flurona (ang. flu – grypa oraz corona – koronawirus) nazywana również gryporoną to połączenie zakażenia wirusem grypy i wirusem SARS-CoV-2, czyli koronawirusem. Pierwsze przypadki podwójnego zakażenia odnotowano już wiosną 2020 roku w USA, a najprawdopodobniej występowały od początku pandemii w różnych miejscach. Dlaczego do tej pory nie mówiło się głośno o możliwości koinfekcji obu wirusów? Ponieważ po zrobieniu testu na COVID-19 zazwyczaj nie wykonywało się dodatkowych badań. W niektórych laboratoriach próbka pobrana od chorego od razu była badana na obecność kilku różnych wirusów, stąd niejako przypadkiem dowiadywano się o podwójnych, a nawet potrójnych infekcjach. Warto mieć świadomość, że takie koinfekcje w wirusologii nie są niczym niezwykłym. Zdarzały się już wcześniej w przypadku różnego typu chorób zakaźnych.
Według dotychczas zebranych informacji liczba przypadków flurony na świecie pozostaje na niskim poziomie. Kolejne przypadki wykryto w ostatnim czasie w Chinach, Iranie, Izraelu, Hiszpanii i na Węgrzech. Większość z chorych nie wymaga dodatkowych interwencji medycznych, ale trzeba pamiętać, że jednoczesne zakażenie dwoma wirusami jest groźniejsze dla organizmu niż pojedyncza infekcja.
Problem z odróżnieniem obu chorób – grypy i koronawirusa – polega na tym, że są one bardzo podobne. Atakują górne drogi oddechowe, wpływają na problemy z oddychaniem, wywołują gorączkę, duszności, kaszel, zmęczenie, bóle mięśniowe, katar, ból gardła itp. Połączenie, czyli flurona (gryporona), wywołuje dodatkowo biegunkę i krwioplucie, ale nie jest to zasadą. Jak zatem zdiagnozować poszczególne choroby albo ich połączenie?
Jedynym sposobem na stuprocentowe potwierdzenie, na co dokładnie choruje pacjent, jest wykonanie testów diagnostycznych. Na podstawie ich wyniku można stwierdzić, czy ma on objawy grypy, czy koronawirusa, czy też w jego organizmie toczą się dwie infekcje jednocześnie. Dlaczego powinno się przeprowadzać takie testy u wszystkich chorych z opisywanymi symptomami? Ponieważ w zależności od wyniku można zlecić kwarantannę i ograniczyć ryzyko transmisji koronawirusa na kolejne osoby. Dodatkowo należy pamiętać, że COVID-19 w przeciwieństwie do grypy nie zawsze daje objawy. Czasami okazuje się, że grypa niejako maskuje koronawirusa, co powoduje, że chory nieświadomie naraża ludzi ze swojego otoczenia na zachorowanie.
Zakażenie dwoma różnymi patogenami jednocześnie znacznie zwiększa ryzyko poważnego przebiegu chorób oraz śmierci. Układ odpornościowy, który musi walczyć z podwójnym wrogiem, jest przeciążony, dlatego reaguje wolniej i mniej efektywnie – nie ma siły wydolnie bronić organizmu. Jeszcze większy problem pojawia się wtedy, gdy zakażenie dotyczy pacjentów z zaburzeniami odporności – wrodzonymi lub nabytymi oraz przewlekłymi chorobami układu krążenia i płuc. Ci powinni szczególnie chronić się przed fluroną.
Zarówno koronawirus, jak i wirus grypy uszkadzają płuca. W związku z tym ich współistnienie może powodować zapalenie płuc, pojawienie się płynu w płucach, wpływać na powstanie niewydolności oddechowej oraz w efekcie zapalenie serca, mózgu, tkanki mięśniowej oraz sepsy. A mówimy wyłącznie o natychmiastowych powikłaniach. Na ten moment nie wiadomo, jakie będą długotrwałe skutki gryporony.
Wróćmy do kwestii ochrony. Co można zrobić, żeby zminimalizować ryzyko zachorowania? Poza stosowaniem się do zaleceń związanych z unikaniem dużych skupisk ludzi, dezynfekcją i noszeniem maseczek ochronnych, szczepić się nie tylko przeciw COVID-19, lecz także przeciw grypie.