Według ogólnoświatowego badania przeprowadzonego przez firmę Philips „W poszukiwaniu rozwiązań: jak COVID-19 wpłynął na jakość snu”, około 70% ludzi od rozpoczęcia pandemii koronawirusa doświadczyło problemów ze snem. Problemy te są przede wszystkim efektem stresu – lęku związanego z ryzykiem utraty pracy i dochodów, zagrożenia zakażeniem, strachem przed chorobą bliskich. Respondenci szukali informacji, jak poradzić sobie z zaburzeniami snu. Część z nich próbowała sobie pomóc, czytając, medytując lub słuchając kojącej muzyki.
Podobny raport przygotowano w Polsce dla Human Power. Okazało się, że Polacy również odczuwają zdecydowanie większy stres niż przed pandemią – doświadcza go 68% ankietowanych. W wyniku tego skarżą się głównie na problemy z zasypianiem i częstymi pobudkami w nocy. Zaburzenia snu deklaruje ponad połowa respondentów.
Kiedy można mówić o zaburzeniach snu? Gdy trudności z zapadnięciem w sen lub wybudzenia zdarzają się na tyle często, że wpływają na funkcjonowanie w ciągu dnia. Zaburzenia te, jeśli występują przez dłuższy czas, mogą nawet powodować problemy zdrowotne, m.in. spadek odporności, trudności z koncentracją, zespół przewlekłego zmęczenia, zwiększone ryzyko chorób krążenia, cukrzycy, zmiany metaboliczne, depresji oraz otyłości.
Na zaburzenia snu będące efektem pandemii koronawirusa skarży się coraz więcej ludzi. U osób, które musiały przebywać w izolacji albo znacząco zmodyfikować swój tryb życia – np. przejść na pracę zdalną – nastąpiła zmiana rytmu okołodobowego. Teraz zamiast wstawać o 7 rano i jechać do biura budzą się dopiero po 8, wstają i jeszcze w piżamach siadają przed laptopem. Popołudniowe aktywności takie jak wyjście na siłownię, na zakupy czy na rower ze znajomymi długo były niemożliwe ze względu na wprowadzone ograniczenia z założenia zapobiegające rozprzestrzenianiu się pandemii. A brak aktywności fizycznej może mieć negatywny wpływ na jakość snu. Podobnie zresztą jak długotrwałe siedzenie przed ekranami komputerów, telewizorów i telefonów komórkowych. Te urządzenia emitują niebieskie światło, które u wielu osób powoduje m.in. problemy zasypianiem.
Jeżeli zaburzenia rytmu snu są długotrwałe, warto skonsultować się z lekarzem. Najczęściej specjaliści zalecają stosowanie technik relaksacyjnych, kontroli bodźców albo ograniczenia czasu snu. Pomocne może się okazać również przyjmowanie melatoniny w tabletkach, picie herbaty z melisy lub preparatów zawierających kozłek lekarski. Rzadziej lekarze decydują się na przepisanie środków nasennych. Wówczas albo jest to leczenie krótkotrwałe, albo doraźne.
Problem ze snem w kontekście pandemii wirusa SARS-CoV-2 dotyczy również osób, które przeszły zakażenie koronawirusem. U ozdrowieńców obserwuje się zarówno nadmierną senność wywołaną zespołem chronicznego zmęczenia lub po prostu osłabieniem organizmu, jak i tak zwaną koronasomię, czyli bezsenność. W pierwszym przypadku pacjenci odczuwają konieczność ciągłego snu – to powikłanie po przebyciu koronawirusa występuje nie tylko u osób z poważnymi objawami, lecz także dotyczy tych, u których zakażenie COVID-19 miało łagodny przebieg.
Z kolei koronasomia od połączenia słów „koronawirus” i „insomnia” z angielskiego „bezsenność” nazwana tak przez Christinę Pierpaoli Parker diagnozowana jest u ozdrowieńców, którzy mieli duże trudności z oddychaniem. Ludzie doświadczający duszności obawiają się zasnąć ze strachu przed uduszeniem.
Trzeba pamiętać, że człowiek od czasów prehistorycznych musiał czuwać w obliczu zagrożenia. Obecnie tym zagrożeniem jest pandemia, dlatego niektórzy mogą mieć problemy ze snem.