Od 28 marca bieżącego roku zniesiono obowiązek noszenia maseczek ochronnych. Nie trzeba zasłaniać nosa i ust ani na otwartej przestrzeni jak to miało miejsce na początku pandemii, ani w zamkniętych pomieszczeniach zgodnie z ostatnimi obostrzeniami. Jest tylko jeden wyjątek – maseczki nadal należy zakładać w trakcie wizyt w podmiotach leczniczych. Czy to oznacza, że zupełnie powinniśmy zrezygnować z maseczek?
24 marca minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że od 28 marca zniesiony zostanie obowiązek noszenia maseczek ochronnych, podobnie jak izolacja domowa, kwarantanna dla współdomowników chorego na COVID-19 oraz kwarantanna graniczna po wjeździe do kraju z państw nienależących do Unii Europejskiej, Strefy Schengen i Turcji. Na taki komunikat czekało wielu Polaków – po ponad dwóch latach nie trzeba zasłaniać nosa i ust w zamkniętych pomieszczeniach.
Jedyny wyjątek od tej reguły stanową wizyty w podmiotach leczniczych. Co to dokładnie znaczy? Zarówno pracownicy, jak i pacjenci zobowiązani są do zakładania maseczek w trakcie odwiedzania chorych lub konsultacji w szpitalach, przychodniach, poradniach, ośrodkach zdrowia, hospicjach, zakładach pielęgnacyjno-opiekuńczych i opiekuńczo-leczniczych. Podmioty lecznicze w rozumieniu ustawy to również ośrodki leczenia uzdrowiskowego, zakłady rehabilitacyjne i apteki.
Minister zdrowia tłumaczył swoją decyzję tendencją spadkową liczby zakażeń, którą obserwowano przez dwa tygodnie przed wydaniem oświadczenia. Część specjalistów skrytykowała takie podejście, mówiąc, że nie powinniśmy na tym etapie znosić obostrzeń. To jednak już się stało. Mimo wszystko warto pamiętać, żeby zachować zdrowy rozsądek.
Ministerstwo zdrowia rekomenduje noszenie maseczek wtedy, gdy sytuację można zidentyfikować jako tę o zwiększonym ryzyku zakażenia. Kiedy nadal dla bezpieczeństwa swojego i innych powinno się założyć maseczkę?
Na przykład gdy przebywamy w dużych skupiskach ludzkich. Jeżeli wybieramy się na koncert lub mecz bez względu na to, czy odbędzie się na otwartej, czy zamkniętej przestrzeni, warto rozważyć zakrycie nosa i ust. Nie bez powodu od początku pandemii mówiło się o zasadzie DDM – dystans, dezynfekcja, maseczki. To zalecenia sprawdzone przez WHO, które skutecznie przeciwdziałają rozprzestrzenianiu się wirusów. Stąd jeżeli wiadomo, że będzie się miało kontakt z wieloma ludźmi i tej zasady nie uda się przestrzegać, należy zakładać maseczki.
Podobnie w przypadku poruszania się transportem publicznym – tu najczęściej trudno zachować dystans zwłaszcza w godzinach szczytu, dlatego lepiej nie ryzykować potencjalnego zakażenia. Warto podkreślić, że nie chodzi wyłącznie o koronawirusa, lecz także o inne wirusy i bakterie, które przenoszą się drogą kropelkową.
O szczególnej ochronie powinny pamiętać również osoby z obniżoną odpornością – chorujące na niektóre choroby przewlekłe, nowotwory, po przeszczepach, przyjmujące leki immunosupresyjne itp. W ich przypadku bardzo istotne jest unikanie zarażenia, ponieważ skutki nawet potencjalnie łagodnej infekcji bywają bardzo niebezpieczne.
Standardem w niektórych krajach staje się zakładanie maseczek przez ludzi z objawami przeziębienia, grypy lub innych chorób tego typu. To bardzo dobry krok. Jeżeli ktoś kaszle, kicha, ma katar albo gorączkę warto nosić maseczkę, żeby chronić innych.
O maseczkach należy pamiętać także wtedy, gdy z jakiegoś powodu nie przyjęło się szczepienia przeciwko COVID-19. Zakrywanie nosa i ust oraz dezynfekcja zmniejszają ryzyko zakażenia, którego przebieg może być poważny.
Po decyzji ministra zdrowia pojawiło się wiele głosów mówiących, że maseczki powinny stać się czymś normalnym – nie obowiązkiem, ale nawykiem. W wyżej wymienionych sytuacjach rzeczywiście warto rozważyć zakładanie maseczek nie tylko dla własnego zdrowia, lecz także zdrowia innych. Koronawirus zostanie z nami jako choroba sezonowa, jednak należy pamiętać, że nie wyłącznie przed nim można się ochronić, stosując się do wspomnianej zasady DDM.